Robert El Gendy_small

Jest jednym z tych prowadzących „Pytania na śniadanie”, którzy zawsze żywo interesują się przyniesionymi przeze mnie do studia książkami dla dzieci. Nic dziwnego, w końcu ma trzech synów. Kiedy próbowałam umówić się z nim na wywiad, dostałam smsa „wyjdę z wanny i zadzwonię od razu”. Minęło półtorej godziny…

„Przepraszam, czytam fantastyczną książkę, nie mogłem się oderwać, musiałem wiedzieć, co będzie dalej, siedziałem dwie godziny w zimnej wodzie” – powiedział Robert El Gendy.

„To doskonale, bo dzwonię, żeby porozmawiać z Tobą o książkach!”

Emka Kowalska: Oprócz umilania czasu w kąpieli, jaką rolę pełnią książki w twoim życiu książki, jak bardzo są ważne?

Robert El Gendy: Myślę, że w życiu każdego dziennikarza książki są niezwykle istotne. Kiedy dużo się czyta, łatwiej konstruuje się zdania, nabiera się lekkości w mówieniu. Książki to też źródło wiedzy o świecie, o ludzkich charakterach i emocjach. To bardzo ważne w tej pracy. Kiedy mam dłuższą przerwę w czytaniu, wręcz odczuwam niepokój!

Uważam, że moja zdolność do łączenia faktów, wewnętrzna intuicja, umiejętność rozmawiania z ludźmi to w mniejszym stopniu zasługa genów czy naturalnych predyspozycji, a w większości coś, czego nauczyłem się właśnie czytając książki.

Ale przede wszystkim przenoszą mnie one do innego świata. Czytając bardzo się wczuwam, utożsamiam z bohaterami. Jednym z moich ulubionych jest detektyw z serii książek Harlana Cobena, Myron Bolitar, kiedy przeczytałem, że to były koszykasz Boston Celtics, wiedziałem, że będę musiał poznać cały cykl! Sport, zwłaszcza koszykówka, to moja wielka pasja.

Lubię intrygi, kryminały, uwielbiam, kiedy mnie zaskakują. Próbuję sam rozwiązać zagadki. Cieszy mnie taka dedukcja, zauważam, że potem podobnie analizuję sytuacje, które spotykają mnie w życiu. Kiedy dzwoniłaś, nie mogłem wyjść z wanny, bo czytałem najnowszą powieść Izki Janiszewskiej i po prostu musiałem doczytać do końca, wiedziałem, że ona nieźle zamiesza, ciekawy byłem, co tym razem wymyśli.

Interesują mnie książki historyczne, zwłaszcza te dotyczące naszego kraju, choć często to trudna lektura, bo nasza historia pisana jest krwią, zdarza się, że potem śnią mi się makabryczne sceny.

Ostatnio często sięgam też po książki, a także audiobooki i podcasty, które niedawno odkryłem, dotyczące samorozwoju. Szukam w nich inspiracji.

Czytając podkreślam ważne dla mnie zdania. Ostatnio, w książce kryminalnej przeczytałem takie: „Brak miłości nie zostawia siniaków, ale jest to przemoc bardzo dotkliwa”. Jest tak ważne i aktualne, zwłaszcza dzisiaj, kiedy wiemy, że wiele dzieci cierpi zamkniętych z rodzicami w domach. Podpisuję się pod nim całkowicie. Uważam, że to szalenie istotne, żeby na każdym kroku pokazywać dzieciom, że się je kocha. Nie tylko tuląc cały czas, ale po prostu będąc blisko, wspólnie milcząc.

Emka: Albo czytając dzieciom. Dużo czytacie razem z dziećmi?

Robert: Myślę, że są rodziny, które czytają więcej. Ale czytamy sporo. Zwłaszcza Agata, moja żona, która codziennie znajduje czas na to, żeby przeczytać dzieciom choć jeden rozdział.  Mimo, że nasz syn Kuba ma już dziewięć lat i świetnie czyta sam, to ona czytała chłopcom na głos całego „Harrego Pottera”. Dopiero potem obejrzeliśmy filmy. I muszę powiedzieć, że zwłaszcza siedmioletni Oliwier zdecydowanie wolał książki! Jest wrażliwy i nie lubi się bać. Teraz razem czytamy indiańskie opowieści.

Lubię czytać z dziećmi takie historie, które przemycają ważne treści, kwestie, nad którymi powinniśmy się zastanowić. Są punktem wyjścia do rozmów z dziećmi na ważne tematy. Rozmawiamy o tym, do czego jesteśmy stworzeni.

Nasze dzieci często słuchają też audiobooków.

Mój najstarszy syn, Maciek ma już 18 lat. Nie czyta wielu książek, co mnie zdumiewa, bo jego mama jest molem książkowym. Ale czyta w internecie ciekawe artykuły. Wiem, bo często podsyła mi fascynujące rzeczy. Ważne jest dla mnie to, że są dobrze napisane, z dbałością o język. I że widzę, że on używa tych fajnych zwrotów, ładnej polszczyzny. Jestem pewien, że na studiach sięgnie po więcej książek.

Bardziej martwi mnie, że moi młodsi synowie oglądają w sieci popularne omawianie gier. Ile tam błędów językowych! Przyglądam się temu, staram się szukać zaufanych źródeł, przefiltrować ten sieciowy bałagan, poświęcać temu czas. Wiesz, oni obaj są zafascynowani Minecraftem…

Emka: Jest mnóstwo rewelacyjnych książek ze świata Minecraft!

Robert: Naprawdę? Musimy je poznać!

Emka: Kiedy Twoi synowie nauczyli się czytać samodzielnie? W szkole, czy może wcześniej?

Robert: Kuba bardzo wcześnie zainteresował się czytaniem, już w przedszkolu. A my bardzo się z tego cieszyliśmy. Ale potem okazało się, że w szkole się denerwował, że lekcje są nudne, że on już potrafi to, czego uczą się rówieśnicy. A dzieci potrafią takie sytuacje wykorzystywać dokuczać. Dlatego w przypadku Oliwiera woleliśmy, żeby uczył się razem z dziećmi w klasie. Łączy zdania, zaczyna czytać samodzielnie.

Obaj lubią czytać w każdej sytuacji. Na przykład, kiedy jedziemy samochodem, czytają reklamy, napisy na ścianach. Odróżniają graffiti od wandalizmu, ale niestety w takich sytuacjach czytają też brzydkie wyrazy. 

Emka: A kto wybiera książki, które czytacie? Wy, czy zostawiacie decyzję dzieciom?

Robert: Jeszcze do niedawna to my szukaliśmy wartościowych naszym zdaniem pozycji. Teraz trochę książek narzuca nam szkoła – czytamy wspólnie lektury. Ale też chłopcy rozmawiają z kolegami, inspirują się nawzajem. Mówią nam, co chcieliby przeczytać.

Emka: A twoje dzieciństwo i młodość? Czy były wypełnione książkami. Dorośli czytali ci na dobranoc?

Robert: Czytała mi głównie babcia. I to dosyć nietypowe rzeczy. Na przykład wiersze Baczyńskiego. Leżałem wieczorem w łóżku, a ona otwierała przede mną świat takiej literatury. Potem ten Baczyński mi się gdzieś schował i odkryłem go na nowo dopiero w liceum, ale bynajmniej nie za sprawą lekcji polskiego, tylko dzięki koncertom nieistniejącego już zespołu Ankh. Ich muzyka była niesamowita – połączenie rocka i skrzypiec i to na długo przed powstaniem zespołów takich, jak Apocaliptica. I do tego teksty Baczyńskiego. Pisane w trudnych czasach, pełne młodzieńczej niezgody na świat, która wtedy była mi wyjątkowo bliska.

Pierwsze, co sam czytałem to jednak komiksy. Kolorowe, niemal jak film. Wkręcałem się w nie bardzo. Miałem wszystkie części „Kajko i Kokosza” czy „Tytusa, Romka i Atomka”. Potem w liceum przyszedł czas „Thorgala”, wówczas absolutnie fascynujący. Mam wrażenie, że dziś takiego Thorgala mamy w co drugim filmie science fiction.

Kiedy sięgnąłem po literaturę piękną, w książkach szukałem wzoru mężczyzny, ojca. Pewnie dlatego, że się bez niego wychowywałem. Jedną z moich ukochanych, która wywarła na mnie wielki wpływ był „Hrabia Monte Christo”. To takie książki pokazywały mi cechy, jakie powinien mieć facet. Nauczyły nie skupiać się na problemach, szukać rozwiązań, cierpliwie próbować doprowadzić sprawę do końca.

Uwielbiam też romantyczne historie, książki o wielkiej miłości. Szukam takiej w książkach różnych gatunków. Miłość mnie napędza i lubię historie, w których ma wpływ na losy bohaterów.

Przeżyłem też fascynację „Ojcem Chrzestnym”. Wydawało mi się, że wszyscy żyjemy dokładnie w takim zhierarchizowanym świecie, jak świat mafii. W układzie sił i wpływów, w którym inteligentne osoby potrafią się odnaleźć. W których najczarniejsze charaktery ukrywają zupełnie inne oblicza.

W liceum zaczytywałem się Whartonem. Najpierw był oczywiście „Ptasiek”, który otworzył mi oczy na kwestie odmienności. Pokazał, że każdy ma inną historię i nie mnie je oceniać. A potem „Spóźnieni Kochankowie” czy „Franky Furbo” z zaskakującym zakończeniem – opowieść o ojcostwie, odpowiedzialności za byt rodziny i pielęgnowanie miłości.

Niezmiennie od lat lubię też autobiografie. Czytam o moich idolach. Często o wydarzeniach, które już pamiętam. W większości ich drogi nie były usłane różami. Szukam w nich cech, które doprowadziły ich na szczyt. Staram się je w sobie pielęgnować.

Mam już taki swój zbiór cech, które sprawiają, że jestem dobry w tym, co robię. To cierpliwość, pokora, wrażliwość, zainteresowanie światem. I poczucie, że każdy ma prawo do myślenia o świecie na swój sposób. Wszystko to wyniosłem z książek.

Emka Kowalska, dziennikarka, mama, obibooki.pl