Rok temu na łamach na stronie czytamsobie.pl dzieliłam się doświadczeniem mamy początkującego czytelnika. To wtedy mój, sześcioletni wówczas, syn po raz pierwszy sam sięgnął po książkę i przeczytał ją „od deski do deski”. Przez ten czas czytanie weszło mu w krew. Codziennie sięga po kolejny tytuł i chętnie o nim rozmawia, dzieli się wrażeniami. Dzisiaj odliczamy czas do pierwszego dnia szkoły, a moje dziecko weszło na kolejny czytelniczy poziom – konkretnie poziom 2 popularnej serii do nauki czytania, „Czytam sobie”.
Tworzenie czytelniczych rytuałów
To właśnie książka z poziomu 1 tego cyklu była pierwszą, jaką przeczytał. I przez ostatnie miesiące po kolejne tomiki z charakterystycznymi kolorowymi paskami na grzbietach sięgał, kiedy nadchodziła jego pora czytania, czasami tylko „zdradzając” je dla innych wyjątkowo atrakcyjnych dla niego pozycji, takich jak książki poświęcone ulubionej grze komputerowej. Ponieważ od kilku lat sukcesywnie gromadziłam te książki, miał wiele tytułów do wyboru. Uważnie studiował też listy z okładkami pozostałych, prosząc o ich dokupienie.
Z dnia na dzień radził sobie z czytaniem coraz lepiej. Stał się też całkiem niezłym krytykiem literackim. Sam wdrożył system, w którym na okładkach opowiadań, podobających mu się najbardziej przyklejał jedną z naklejek sukcesu umieszczanych na końcu każdej z książek. (ciekawe, co za kilka lat powie o tym jego młodszy brat?!).
Gdy mały czytelnik nabiera pewności siebie
Od pewnego czasu nie miałam wątpliwości, że czyta na tyle dobrze, by bez problemu poradzić sobie z dłuższymi opowieściami. Jednak zgodnie z przyjętą na początku jego czytelniczej drogi decyzją o niewtrącaniu się i podążaniu za dzieckiem, czekałam aż sam uzna, że będzie gotowy. Nie przestałam mu też czytać. I nie zamierzam w najbliższym czasie!
Swoje zrobiły czas i… same książki. Otóż wśród bohaterów „Czytam sobie” można znaleźć takich, których przygody zostały opisane w książkach ze wszystkich trzech poziomów zaawansowania. To sympatyczna Baba Jaga z opowiadań Zbigniewa Dmitrocy oraz Kudełek i Grubelek – urocze kłębki kurzu, których perypetie opisuje Justyna Bednarek w minicyklu zatytułowanym „Historie spod podłogi”. Kiedy Iwo usłyszał, że książki, które mu się spodobały mają kontynuację poprosił o kolejne części. Obejrzał je wnikliwie, sprawdził, ile mają stron i uznał, że choć te z poziomu 3 mogą być jeszcze za długie, ale z oznaczonymi dwójką (czyli nawet 5 razy dłuższe niż teksty, które czytał do tej pory!) poradzi sobie bez trudu.
Następnego dnia stanął przed półką, na której trzymam kilkadziesiąt książek z serii i upewnił się, że te z poziomu 2 mają na grzbiecie zielony pasek. A potem przeniósł je wszystkie do swojego pokoju.
10 lat serii – miliony czytających dzieci
Grono dzieci, które, doskonaliły sztukę czytania z opowiadaniami z logo z dzieckiem siedzącym na stosiku książek jest naprawdę duże. Gdy we wrześniu moje dziecko pójdzie do 1 klasy, cykl będzie świętować swoje dziesięciolecie. To znaczy, że jego pierwsi czytelnicy i czytelniczki są dziś u progu dorosłości. Seria nieustannie się rozwija. Tworzące ją osoby uważnie obserwują zmieniające się dziecięce zainteresowania, dopasowując ofertę do potrzeb kolejnych roczników dzieci. Wśród tegorocznych jesiennych nowości są dwie propozycje z poziomu 1, dla początkujących czytelników. Pierwsza to zabawna opowieść Justyny Bednarek o uprowadzonej przez lisa kurze karatece zatytułowana „Kura Krystyna i jej banda”, brawurowo zilustrowana przez Tomka Kozłowskiego. Pokochana przez moje dziecko od pierwszego wejrzenia. W końcu wakacje spędził na wsi uważnie obserwując pewne kurze stadko. Drugą opowiadanie o uwielbianej przez dzieci dziewczynce. „Marta i skarby” Wojciecha Widłaka z ilustracjami Ewa Poklewskiej-Koziełło przypomina, że w pogoni za bogactwem często nie zauważamy tego, co naprawdę ma wartość.
Dla dzieci, które czują się pewniej w roli czytelników przygotowano tytuły z poziomu 2: „Otwieramy sklepik” i „Akiko i Helenka”. Opowiadanie Rafała Witka, zilustrowane przez Olkę Grzegorkę spodoba się wszystkim dzieciom marzącym o prowadzeniu własnego biznesu. A ucząca otwartości historia dziewczynek wychowanych na dwóch krańcach świata opisana przez Katarzynę Kozłowską z rysunkami Agnieszki Żelewskiej to świetny punkt wyjścia do rozmów o różnorodności.
Nie zabrakło również książki z 3 poziomu serii – dla dzieci, które już połykają strony. „Nasza pani Supermenka” Ewy Nowak to nieco absurdalna opowieść o wyjątkowej nauczycielce, którą sportretowała Zofia Różycka. Nie wiem, czy w szkole mojego dziecka będą wychowawczynie podobne do tytułowej Żanety Żylety, która dyktanda recytuje od tyłu. Mam jednak pewność, że kiedy moje dziecko będzie gotowe na kolejny krok, przeczyta tę książkę z uśmiechem na twarzy.
Emka Kowalska – dziennikarka, mama, obibooki.pl